Każdy człowiek, zwłaszcza po studiach nastawiony na życie „pełną piersią” dąży do zrobienia kariery w swoim życiu. Czy jest w tym coś złego?

Nie, o ile nie dąży się do tego za wszelką cenę, o ile nie przestaje się liczyć z samym sobą (często z własnym zdrowiem) i o ile ma się wzgląd na otaczających ludzi. W przeciwnym razie staje się karierowiczem, a nie człowiekiem kariery. U jednego pieniądze i wysoka pozycja zawodowa znaczyć będzie zupełnie co innego niż to samo u drugiego człowieka. Dla jednego będą to tylko środki do osiągnięcia innych celów w życiu, a dla drugiego będzie to cel sam w sobie.

Kiedy zdobywanie kolejnych szczebli kariery zawodowej przychodzi łatwo, bardzo łatwo też wpaść w pułapkę i nieustanne dążenie do tego, aby mieć więcej i więcej. Czasami nawet szkoda karierowiczowi wydawać tych pieniędzy, choć może pozwolić sobie na bardzo wiele. A często nie ma mowy, aby się nimi z kimś podzielił. Pomnażanie zdobytych pieniędzy przez karierowicza to cel sam w sobie i najpopularniejsze działania. Ale jak się zastanowimy też najprostsze. Nie dzielę się mam więcej, inni się nie liczą, byleby pracowali na mnie, szczycę się tym, co dla większości jest nieosiągalne. Co z tego, że mówią o mnie pracoholik (nawet jak praca ta nikomu nie jest przydatna i nie jest niezbędna). To nic, że jestem sam, że nie mam przyjaciół, że nie mam komu opowiedzieć o moich uczuciach, i że po raz drugi miałem zawał….. Najważniejsze, że zrobiłem karierę, że osiągnąłem w 5 lat to, co moi rodzicom nie udało się przez całe życie. Może i będę w życiu sam, ale wszystko i wszystkich kupię, bo stać mnie na to. Niestety, ale prawdziwego szczęścia nie da się kupić. Szczęścia obok kogoś, dla którego jest się ważnym przez to kim się jest a nie przez to, co się posiada.

www.leaderprice.pl

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here