W polskim systemie edukacji, w którym czołowe miejsce zajmują uczelnie wyższe jest porażką. Nie potrafi przezwyciężyć systemowych słabości, a na dodatek sam ledwo funkcjonuje. Spowodowane to jest tym, że po reformie szkolnictwa wyższego (zmiana na system boloński). Spowodowało to zdobywanie punktów ECTS (które wśród studentów można kupić za krzynkę piwa), zapisywanie się za kogoś na zajęcia modułowe, a także ściąganie na masową skalę- na co wykładowcy zazwyczaj „przymykają oko”. Bardzo często także wykładowcy zamiast egzaminu kończącego semestr, stosują zaliczenie opierające się na pracy pisemnej nazywanej referatem lub esejem. Co zazwyczaj kończy się niewyłapanym plagiatem i oceną bardzo dobrą na koniec semestru. Na wyższych uczelniach wykłady nie są obowiązkowe, tak więc na takie zajęcia przychodzą 2-3 osoby, maksymalnie do 5, z czego nikt nie bierze aktywnego udziału. Nagminnie zdarza się także, że to wykładowcy spóźniają się na swoje zajęcia, gdyż pracują na dwóch lub trzech wyższych uczelniach. Tak jest to przykre, ale prawdziwe…. Dla większości obecnych studentów, studia zakończone obroną dyplomu przestały być prestiżem. Sam dyplom wyższej uczelni wśród studentów nie ma szacunku, bardzo często nazywany jest „papierkiem” . Wiąże się to z tym, iż obecnie wyższe wykształcenie dla przyszłego pracodawcy jest nie wiele warte, liczy się wyłącznie status studenta- gdyż pracodawca odprowadza za niego małe składki na tzw.” umowie śmieciowej”- pracuje na nich większość studentów.